recenzje nowego albumu 'Consolers...' |
michalkooz33
Cały w czerwieni i bieli
|
moze by tez tak samemu cos napisac...
album nie jest zly; taki np. Salute your solution moge sluchac i sto razy. i pomylone intro w Hold up... powiedzmy 4/5 gwiazdek |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez michalkooz33 dnia Śro 15:51, 07 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz |
squirrel
Cały w czerwieni i bieli
|
carolina drama - nr 1
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Cali
Słuchacz
|
carolina drama to najlepszy song jaki może być na zakończenie albumu.
a w tym momencie moim nr 1 jest these stones will shout: ) 'album jest genialny' oczywiście, bo jakże mogło być inaczej ; ) |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Cali
Słuchacz
|
znalazłam recenzje na onet.pl...
równie beznadziejna recenzja jak i ten cały serwis.. |
|||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
konrad white1
Fan
|
zobacz recenzje w najnowszej machinie ... brak słów, pisze człowiek który chyba nie wie co recenzuje
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
konrad white1
Fan
|
ze strony sonic records
RACONTEURS, THE Consolers Of The Lonely 25.03.2008, CD, XL RECORDINGS Drugi album firmowanego przez Jacka White'a i Brendana Bensona zespołu The Raconteurs spada na fanów w powielkanocny wtorek niczym grom z jasnego nieba. Ale to jeden z tych gromów, który jest nie tyle dopustem bożym, ile błogosławieństwem. Tym razem przedpremierowego zgiełku nie było - nie tak, jak przed dwoma laty, kiedy ukazanie się „Broken Boy Soldiers" obtrąbiano wszem i wobec jako dzieło supergrupy z Detroit, którą stworzyli Jack White z The White Stripes (tak naprawdę, to jedyna supergwiazda w tym ensemble'u), jego stary przyjaciel z Detroit, singer-sonwriter Brendan Benson oraz dwójka dojeżdżających z Cincinnati muzyków z grupy Greenhornes: perkusista Patrick Keeler i basista Jack Lawrence. Milczenie spowijające ukazanie się „Consolers Of The Lonely" oraz ścisłe embargo na prezentację nagrań z płyty (nawet singla „Salute Your Solution"), obowiązujące do 25 marca, kiedy album znajdzie się w sklepach prawdziwych i wirtualnych, to jednak nie jest jakiś kolejny przejaw ekscentryczności White'a i kolegów. To przemyślany zamach - kolejny, jeśli go umieścimy w szerszym kontekscie ostatnich posunięć Radiohead, The Charlatans, Nine Inch Nails czy R.E.M. - na reklamowe, marketingowe i wydawnicze dogmaty przemysłu muzycznego. The Raconteurs, nagrawszy cały album w ciągu tygodnia na początku marca, odcięli się zdecydowanie od medialnej machiny promocyjnej, mielącej każdy produkt, jaki dostanie się w jej tryby na trywialną, mdłą papkę. „Chcieliśmy, aby ta płyta dotarła do fanów, prasy, radia, itd., DOKŁADNIE W TYM SAMYM CZASIE, tak aby nikt nie miał nad nikim przewagi w zakresie dostępności do niej, odbioru czy percepcji - tłumaczy swym fanom zespół. - The Raconteurs woleliby, aby to wydawnictwo nie było definiowane przez wskaźniiki jego sprzedaży w pierwszym tygodniu, przedpremierową promocję, czy kogoś, kto ZA WAS dokona jego interperetacji, zanim wy sami go wysłuchacie". Przekładając z angielskiego na polski, a potem z polskiego na nasze, to, mówiąc krótko, nic innego, tylko wyzwanie rzucone mediom, które w swych weekendowych wydaniach zwykle nicują na wszystkie strony wszystko to, co ma dotrzeć do fanów w poniedziałek. Jednak The Raconteurs nie idą na wojnę z dziennikarzami, oni jedynie mówią im: „ Chcemy to zrobić po swojemu". Aby na coś takiego się poważyć trzeba mieć - taka jest prawda - mocną pozycję na rynku. A taką mają i sam White - bezdyskusyjnie najciekawsza postać w rocku, jaka wyłoniła się z nurtu nowej nowej fali po 2000 roku - i The Raconteurs po sukcesie komercyjnym i prestiżowym albumu „Broken Boy Soldiers". Trzeba mieć również - a może przede wszystkim - niezachwianą wiarę w zwycięstwo swojej artystycznej wizji nad marketingiem. „Consolers Of The Lonely" wiarę tę usprawiedliwia. To konsekwentna kontynuacja „Broken Boy Soldiers", na którym The Raconteurs z nonszalancją, ale i miłością złożyli za jednym zamachem hołd i rockowej tradycji, i dziedzictwu ludowej muzyki amerykańskiej. Nie inaczej jest teraz, w końcu taka była idea, przyświecająca od początku twórczości zespołu. White przecież w ciągu krótkich dwóch lat nie przestał kochać bluesa, country i garażowego rocka, a Benson - Beatlesów, Stonesów i innych wykonawców z lat 60. i pierwszej połowy 70. Jeśli jednak debiutancki album zawierał 10 stylowych, doskonale skrojonych na miarę dawnych singlowych hitów utworów, to „Consolers Of The Lonely" wyraźnie aspiruje do kategorii albumów koncepcyjnych. Nie tyle może tych podporządkowanych bardzo wyrazistej fabule, jak rock-opery The Who (choć do mniejszych dramaturgicznych form tego zespołu, jak „Baba O'Riley", są tu wyczuwalne aluzje, choćby w „Rich Kid Blues"), ile tych utrzymanych w bardziej abstrakcyjnej i wielowątkowej stylistycznie poetyce, jak klasyczne dzieła gatunku: „Sergeant Pepper's Lonely Hearts Club Band" The Beatles, „S.F. Sorrow" The Pretty Things czy „Village Green Preservation Society" The Kinks. Pewnie dlatego The Raconteurs podkreślają w swych oświadczeniach, że najlepiej ich nowej płyty słuchać na winylu i dążą do tego, by w sprzedaży internetowej sprzedawano go wyłącznie w całości, a nie na pojedyncze piosenki. To jednak ze względów technicznych nie jest chwilowo możliwe, ale podobno ma wkrótce być, tak że detaliści wszystkich krajów, spieszcie się! Na sklasyfikowanie w kilku słowach wszystkich terytoriów, po jakich grasują The Raconteurs na „Consolers Of The Lonely" trzeba by pewnie dysertacji o objętości pracy magisterskiej. Co jednak - obok oczywistych rewizyt w miejscach narodzin bluesa i country („Old Enough", „Pull The Blanket Off") - rzuca się w oczy i uszy, to zaabsorbowanie hard i blues-rockiem wczesnych lat 70., jakby z okolic Led Zeppelin, Free i Stonesów z okresu „Exile On Main Street" („Consoler Of The Lonely", „Salute Your Solution", „Hold Up"), lecz również, dla przeciwwagi, w miejscach wcześniej eksploatowanych przez Boba Dylana, Grama Parsonsa i Neila Younga. Co u The Raconteurs jest nowością, to odwiedziny w legendarnym studiu Muscle Shoals, gdzie powstawały klasyczne nagrania gospels i soul, co dokumentują znacząco podkreślone grą sekcji dętej utwory „The Switch And The Spur" i „Many Shades Of Black". Nic jednak nie jest tu jednoznaczne, łatwo dające się zaszufladkować czy zdefiniować. To co z talentów, erudycji i ambicji członków The Raconteurs powstało, to imponująca, w pełni autorska panorama płynnie przenikających się i wzajemnie inspirujących tradycji: tych starych, kształtujących muzyczną tożsamość Ameryki w czasach przedrockowych, jak i nowszych, właśnie rockowych - kosmopolitycznych, będących już domeną globalnej popkultury. |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Chaosu
Fan
|
Z tym że to co jest na Sonic Records to nie recenzja tylko informacja prasowa, słowo w słowo tłumaczone z angielskiego.
Mam nadzieję że coś przyjaznego pojawi się w teraz rock albo moze metal hammer (mają tam krótkie recki większości nowych płyt rockowych). |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Chaosu
Fan
|
I proszę, tata przyniósł mi właśnie najnowszy Teraz Rock : )
|
|||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Konrad
Maniak
|
Mi się płyta nie bardzo podoba, porównując ją do debiutu to wypada naprawdę cienko. Za dużo w niech wpływów Whita, mogła by robić za nowa płytę WSów. Wiem że rzucam krótkie zdania bez argumentów ale co tu pisać, muzykę trzeba czuć, a ja jej na Consoler Of The Lonely nie czuje po paru przesłuchaniach nawet.
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
squirrel
Cały w czerwieni i bieli
|
a ja jestem fanką tej płyty i jak już to kiedyś wspomniałam, wcale mi nie przeszkadza, że czerpią z innych wykonawców (tak Paski jak i Gawędziarze). Dzięki takim płytom mogę dotrzeć do źródeł inspiracji tych muzyków, czego wcześniej nie zrobiłabym na pewno. Dla mnie Consolers of the lonely jest porywąjace i czuję tę płytę. Tak po prostu, bez zbędnych komentarzy (tu puszczam oczko do kolegii powyżej
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
mithape
Administrator
|
Dopiero teraz przesłuchałem tej płyty. Po pierwszym przesłuchaniu, refleksje takie: Chłopaki z pewnościa umia pisac dobre piosenki, ale do debiutu sie nie umywa, jak na mój gust
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Cali
Słuchacz
|
słuchaj dalej, będzie lepiej ; ) ja nie mogę sie od tej płyty oderwać.
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
johny revelator
Maniak
|
płyta super!!! Mocno bluesowa co ja lubie najbardziej. Lepsza od Icky Thump bo nie ma tych smiesznych ( ale nie w negatywnym tego słowa znaczeniu) irlandzkich akcentów. Posunę sie nawet do stwierdzenia ze Raconteurs jest lepsze od WS ale to narazie chyba troche za wczesnie by tak osądzic wiec nie wiem do konca. Najlepsze numery to Top Yourself , These Stones Will Shout i Carolina Drama.
A jesli na forum nic sie nie dzieje to moze by tak zrobic znowu takie głosowanie na najlepszy utwór. Tak ze wybierało by sie najgorsze utwóry az pozostanie jeden najlepszy. Daje tylko pomysł |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
michalkooz33
Cały w czerwieni i bieli
|
sorki, ale czepanie sie mam po starych - belfrach. akcenty są Szkockie, nie irlandzkie. i jak dla mnie, wcale nie są takie smieszne. ale o gustach podobno sie nie dyskutuje, zreszta do folku z wysp trzeba jednak miec upodobanie. |
||||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
recenzje nowego albumu 'Consolers...' |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.